Mamy w Polsce w roku kilka ważnych świąt, które dla nas Polaków mają szczególne znaczenie. Niewątpliwie takim dniem jest pierwszy listopada, Dzień Wszystkich Świętych. Odwiedzamy groby naszych bliskich krewnych, przyjaciół, znajomych, mentorów i nauczycieli.
Nie ma roku byśmy jako opolskie środowisko żeglarskie nie stracili kogoś, kto odpłynął do Hilo.
Wielką stratą jest dla nas odejście w 2021 roku Krzysia Jańca, wielkiego sportowca i propagatora opolskiego żeglarstwa sportowego, twórcy Jacht Klubu Opolskiego. Pustkę po sobie zostawił również Kaziu Wężyk, wieloletni szef Turawskiego ośrodka LOK, Komandor i v-ce Jacht Klubu LOK oraz zbieracz historii i archiwista.
Każdy rok powoduje, że powstają luki wręcz wyrwy w naszych szeregach i niestety z każdym rokiem, kolejne pokolenia nie pamiętają tych, co byli przed nami.
Na opolskim cmentarzu na Półwsi pochowanych jest wielu opolskich żeglarzy, którzy budowali to nasze środowisko. Dzięki nim powstawały kluby, jachty, organizowali obozy, rejsy, szkolenia i całym sobą oddawali się pasji jaką jest żeglarstwo. Będąc na cmentarzu w Opolu często przechodzimy obok nich nie wiedząc, że w sposób pośredni lub bezpośredni mieli wpływ na nasz rozwój żeglarski.
Warto poświęcić godzinkę lub dwie i w słoneczny dzień, zrobić sobie spacer po opolskiej nekropolii by odwiedzić groby opolskich żeglarzy. Zanim wejdziecie na cmentarz, zatrzymajcie się przy stoisku harcerzy z 41 Harcerskiej Drużyny Żeglarskiej by zakupić u nich znicze i przywitać się z druhną Marysią.
Wyszukiwarka Grobonet świetnie Wam pomoże w nawigacji i w zlokalizowaniu grobów a w książce Rejs po dziejach opolskiego żeglarstwa znajdziecie historię opolskich żeglarzy. Ale tak naprawdę to liczę, że zechcecie przypomnieć innych, by pamięć o nich nie zaginęła.
Idąc wąskimi uliczkami starej części opolskiego cmentarza warto odwiedzić Mieczysława Sokoła pierwszego komendanta ośrodka wodnego w Opolu na ul. Św. Jacka, który od 1947 roku budował żeglarstwo harcerskie i całe swoje życie służył opolskim żeglarzom. Był pierwszym opolskim sternikiem.
Blisko ulicy Cmentarnej pochowany jest wieloletni Komendant Chorągwianego Ośrodka Wodnego w Turawie, Bogusław Zieliński. Postać legendarna za życia, która dzięki swojej determinacji i charakterowi wyszkoliła tysiące opolskich żeglarzy. CHOW przez lata należał do czołówki polskich szkół żeglarskich.
W południowej część cmentarza możemy odnaleźć Jerzego Łańcuckiego, którego pomnik od razu daje nam wskazówkę, że pochowany jest tu żeglarz. Napis Jerzy Łańcucki, kapitan, żeglarz mówi nam wszystko. Był skromnym człowiekiem, ale wpływ jaki wywarł na opolskie żeglarstwo jest nieoceniony. Należy do wąskiego grona osób najbardziej zasłużonych dla opolskiego żeglarstwa. Kapitan, szkoleniowiec, twórca OOZŻ, Daru Opola czy ośrodka LOK. Można by jeszcze długo wymieniać.
Niedaleko Łańcuckiego odwiedzić możemy Jana Antoniaka, wieloletniego pilota Opolskiej Komendy Chorągwi ZHP, twórcy CHOW-u i pierwszych morskich wypraw na Zawiszy Czarnym dla opolskiego środowiska żeglarskiego. Parę metrów dalej możemy przystanąć przy grobie kapitana Stanisława Horeckiego, który w 1976 poprowadził rejs na Biesie wokół Europy z opolskimi żeglarzami i była to trzecia taka wyprawa w historii polskiego żeglarstwa. Wieloletni kapitan na Biesie, szkoleniowiec mający na swoim koncie pierwsze na świecie przejście pod żaglami na s/y Euros przez Pentland Firth.
Idąc dalej odnajdujemy grób kolejnego opolskiego kapitana i społecznika Mariana Motty, współtwórcy OOZŻ oraz Daru Opola. Był wieloletnim Komandorem Harcerskiego Kręgu Morskiego.
Na górce, nie daleko starej kaplicy trafiamy na mogiłę Kapitana Wojciecha Siłki, jednego z najstarszych stażem opolskiego kapitana, autora Astronawigacji Morskiej, uczestnika pierwszego i legendarnego dziś rejsu po wojnie do Narwiku na Zewie Morza. Poprowadził wiele rejsów dla opolskich żeglarzy.
Wchodząc w aleje zasłużoną spotykamy grób druha Włodka Markuszewskiego, inicjatora powstania opolskiej Barki, współtwórcy setek spływów, obozów i szkoleń dla opolskich harcerzy żeglarzy, człowieka bez reszty oddanego opolskim harcerzom-żeglarzom.
Wychodząc z cmentarza głównym wyjściem, warto jeszcze odwiedzić druha Andrzeja Dobrzyńskiego, współtwórcy CHOW-u w Turawie i jego architekta oraz pierwszego komendanta. Wielce zasłużonego dla rozwoju żeglarstwa harcerskiego.
Wymieniłem tylko nieliczne nazwiska osób-żeglarzy, którzy spoczywają na opolskim cmentarzu. Jest ich znacznie więcej, chociażby bracia Adam i Tadeusz Sumisławscy, Jerzy Terpiłowski, Adam Dybowski, czy Jerzy Wołyniec i wielu, wielu innych.
W każdym opolskim mieście gdzie działał lub działa klub żeglarski, możemy zapalić świeczkę naszym kolegom żeglarzom. W Brzegu dziś zapalony został znicz na grobie Rysia Wionczka, jednego z najważniejszych propagatorów żeglarstwa w klubie Fala Brzeg. Nie można zapomnieć o Walentym Koziele, Albinie Żolu czy Zbyszku Kuczyńskim. W Nysie o Andrzeju Biesiekierskim, który całe życie poświęcił klubowi w Nysie. Dzięki niemu powstał jacht Bies czy Mieczysławowi Michalskiemu, bez którego nie byłoby sportowych sukcesów opolskich żeglarzy. W Kędzierzynie pochowani są: kapitan Andrzej Chudzicki, twórca klubu Bryza, Wiktor Klimek legendarny szkutnik z klubu Tajfun czy Eugeniusz Kubik, harcerz żeglarz i nauczyciel Technikum Śródlądowego.
Mamy wielu żeglarzy którzy spoczywają na opolskich cmentarzach i mógłbym ich wymieniać bez końca: Antek Sochor, Bolek Garbowski czy Roman Kaczorowski.
Nie odwiedzimy wszystkich a już na pewno będzie nam ciężko odwiedzić tych, którzy życie poświęcili dla opolskiego żeglarstwa a pochowani są poza Opolszczyzną. Tadeusza Datonia, który jako pierwszy na Opolszczyźnie budował struktury Ligi Morskiej, potem LOK, twórcy Daru Opola, którego odnajdziemy w Bolesławcu czy Janka Stecewicza, wieloletniego wice-prezesa OOZŻ, który spoczął w Szczecinie. W Gdyni pochowany został Kapitan Andrzej Drapella, który stworzył w Opolu pierwszą harcerską drużynę żeglarską
Każdego roku zapalam znicz na moim tarasie tym wszystkim, których nie jestem w stanie odwiedzić, a o których nie chcę zapomnieć. Zapalam nie tylko żeglarzom. Wielu z nich nie znałem, ale wiem, że w mojej żeglarskiej historii, która trwa już ponad czterdzieści lat jest większa lub mniejsza cząstka każdego z nich. Dzięki nim w każdym z nas jest ciągłość opolskiego żeglarstwa a ich dziedzictwo nie umrze razem z naszymi mentorami i nauczycielami.
Nie może też zabraknąć szklaneczki rumu za ich zdrowie, by tam gdzie dziś żeglują, mieli święty spokój, bliskich kompanów i zawsze dobre wiatry.
Wasze zdrowie
Ryszard Sobieszczański